Zakładamy e-sklep, czyli jak to działa u mnie :)

Ktoś w komentarzach poprosił, abym napisał coś więcej o zakładaniu sklepu internetowego. Nie uważam się za specjalistę w tej dziedzinie i nie powiem wam co jest skuteczne oraz jak powinno się to robić :). Mogę jedynie powiedzieć jak ja to robię i co działa dla mnie :). Zaczynamy!

1. Zaczynamy od listy potrzebnych rzeczy :). Grafika – polecam na początku zainwestować w coś fajnego, ale nie jest to wydatek najważniejszy. Jeśli masz ograniczony budżet to wydaj na nią max 500 zł. W moim przypadku gustowna.pl została zrobiona za pół darmo i nie jest może rewelacyjna, ale swoje sprzedała :). Dopiero po 1,5 roku działalności zdecydowałem się na zmianę, która niedługo będzie widoczna. Software – wiadomo, że najlepszy jest pisany na zamówienie, ale ze swojej strony mogę polecić iai-shop.com. Jest mocno rozbudowany i na początku ciężko się w nim połapać, ale plusem jest to, że można prowadzić wiele sklepów w ramach jednego panelu, a teraz dodatkowo mają wdrożyć api więc można sobie samemu dopisać różne bajery :).

2. Sprawy księgowe. Polecam od razu zaopatrzyć się w drukarkę fiskalną. Piotrek Majewski na swoim forum dobrze kiedyś wytłumaczył – nie mając kasy każda sprzedaż to dla Ciebie osobny dokument do księgowania więc albo tracisz na to czas, albo pieniądze na biuro rachunkowe. Mając kasę/drukarkę do biura wysyłasz tylko raport miesięczny i księgują 1 dokument zamiast setek :).

3. Co sprzedawać? Najlepiej coś co lubisz, na czym się znasz, ale nie koniecznie :). Ja np. o bieliźnie zielonego pojęcia nie miałem, a po 1,5 roku wiem o niej wszystko :). Jeśli na początku masz ograniczone fundusze i wiedzę postaw na sklep mocno niszowy jak np. kapturek.pl, który sprzedaje rzecz będącą chyba najmniejszą częścią asortymentu sexshopów :). Dlaczego niszowy? Odpowiem porównując kapturka i typowy sexshop:

– mniej problemów z zatowarowaniem. Chcąc wysyłać od ręki każde zamówienie na kapturku, musiałem wydać na starcie ok 3 tysięcy zł na zatowarowanie magazynu. Nie chcę myśleć ile musiałbym wydać na wszystkie towary do sexshopu,

– mniej problemów z pozycjonowaniem – hasło prezerwatywy jak i wiele innych niszowych haseł nie było praktycznie oblegane i na pewno dużo szybciej ściągnałem ruch niż gdybym pozycjonował się pod „sexshop”,

– mniejsza ilość dostawców – w przypadku sexshopów są może hurtownie erotyczne, ale chcąc sprzedawać bieliznę czy np. książki musisz liczyć się z tym, że hurtownie nie mają wszystkiego i trzeba też mieć umowy z producentami/wydawcami, żeby w razie czego od nich ściągać towar – latwiej współpracować z 5 producentami niż 50 wydawcami w księgarni,

Uważam, że zamiast otwierać od razu duży sexshop, otwieraj co jakiś czas kolejny niszowy sklep z tej tematyki – prezerwatywy, wibratory, filmy dvd, dmuchane lalki itp, a później otwórz kolejny duży sexshop. Co zyskasz? Wchodząc stopniowo w branżę dobrze ją poznajesz, do każdego małego sklepu zawsze kupujesz całość towaru na magazyn dzięki czemu nie wydajesz kupy kasy na raz, a kiedy w końcu decydujesz się na jeden duży sklep łączący asortyment tych mniejszych to masz już kontakty, towar i doświadczenie – możesz walczyć z największymi :).

4. Promocja – wiadomo najlepiej zacząć od pozycjonowania, adwordsów i onet boksów 🙂 W przypadku płatnej reklamy nigdy nie promuj się pod oblegane słowa typu bielizna. Lepiej skorzystaj z narzędzia adwords do słów kluczowych i umieść reklamy na niszowych hasłach. Zapłacisz minimalną stawkę za klik, a sumaryczny ruch będzie podobny :). Warto uruchomić program partnerski (wiem, że tu nie świecę przykładem, ale już nie długo) i dać partnerom jak najwięcej narzędzi promocyjnych – oni naprawdę są w stanie wygenerować Ci kupę kasy :).

5. Obsługa klienta. Kiedy obsługujesz swoich klientów to nie traktuj ich jak kolejnych petentów. Zagaduj, pisz po imieniu (np. Dzień dobry Panie Szymonie! :)) i przede wszystkim skupiaj się na ich problemach. Np. kiedy tylko nie mam czegoś na stanie, albo nie jestem w stanie sprowadzić to przeglądam wszystkie konkurencyjne sklepy i wysyłam do klienta informacje gdzie może kupić dany produkt. Skoro nie może go dostać u mnie to pokazuję mu, że mimo iż nie da mi zarobić jest dla mnie ważny :). I to wraca z podwójną siłą. Ostatnio podczas rozmowy telefonicznej kiedy pewna pani chciała zamówić strój kąpielowy i stwierdziła, że zależy jej na czasie to przez kilka minut pomagałem jej zamówić ten sam strój w innym sklepie tak, aby nie musiała czekać u mnie prawie tygodnia :). Tacy ludzie praktycznie zawsze zostają stałymi klientami :). Inny przykład – w zeszłym roku pewien Pan potrzebował dwóch par stringów na urodziny dla swojej narzeczonej. Mój zysk na tym zamówieniu wyniósł ok 6 zł. Towar od dostawcy przyszedł do mnie rano w urodziny osoby, która miała być obdarowana :). Co zrobiłem? Zapakowałem moją ukochaną do samochodu (żeby było raźniej) i pojechaliśmy ponad 100 km z paczką tak, aby towar dotarł na czas. Nie muszę chyba wspominać, że ten Pan został stałym klientem i przyprowadził kolegów ;-). „Patent” z odsyłaniem do konkurencji nie jest mój 🙂 – uświadomił mi to tekst Patrycji Kierzkowskiejhttp://skutecznypartner.pl/articles.php?id=36.

To na razie wszystko co przyszło mi do głowy – jeśli ktoś ma jakieś pytania to zapraszam do pisania komentarzy, a chętnie napiszę kolejną notkę na ten temat :).

153 komentarze do “Zakładamy e-sklep, czyli jak to działa u mnie :)”

  1. Z zatrudnianiem nie jest na początku tak różowo. Chcąc wziąć kogoś na pełny etat dochodzi Ci cała masa kosztów. Wszystko zależy od tego jak startujesz – czy masz już biuro, pełne wyposażenie itp czy może jest to firma w domu. Dla nowego pracownika musisz kupić biurko komputer, do tego policz, że chcąc mu płacić przynajmniej te 1500 na rękę to będzie Cię on kosztował prawie 3 tysiące (zus, podatki itp). Na początku nie ma tyle pracy, żeby był sens zatrudniania kogoś. Ja przy dwóch sklepach i ponad roku działalności mam bardzo dziwny rozkład zamówień. Jednego dnia potrafi być ich kilkanaście, a następnego przy tym samym ruchu 0.
    Zauważ też, że pakowanie i wysyłanie to najprzyjemniejsza część pracy i to można robić samemu :). Pierwszą osobę jaką radzę zatrudnić to ktoś do obsługi klienta bo to właśnie pomoc klientom, odpisywanie na maile, doradzenia, informowanie o opóźnieniach, odbieranie telefonów itp zajmuje najwięcej czasu i energii. Do tego taka osoba musi być cały czas aktywna, nie możesz jej zatrudnić na 3 godziny dziennie (pasuje, żeby ktoś był przy telefonie przynajmniej przez 8 godzin) – na tyle możesz zatrudnić pakowacza. Jak masz 10-20 paczek do spakowania to w godzinę się wyrobi :).

    Ja na chwilę obecną jeszcze wszystko robię sam wraz z moją dziewczyną 🙂 i jakoś sobie radzimy, ale mam nadzieję, że już niedługo pojawi się ktoś do pomocy bo w niektóre dni robi się ciężko :).

    Odpowiedz
  2. A czy na takim niszowym sklepie można zarobić ? Wiem, że to zależy od wielu czynników, ale zastanawiam się czy sklep np. tylko z prezerwatywami może przynieść po jakimś czasie większy dochód.

    PS bardzo fajny blog 🙂

    Odpowiedz
  3. Teoretycznie zarobić da się na wszystkim. Powiem szczerze, że na samych gumkach fortuny nie zbije, ale średnia krajowa pensja jest na pewno. Zresztą ciężko to dokładnie określić bo mamy tu do czynienia z przepływem pieniędzy więc różnie to bywa. Ale sens zakładania niszowych sklepów jak najbardziej jest! Przytoczę tu słowa Kamila Cebulskiego (dość często go cytuję – wiem – ale po prostu wiele jego poglądów jest słusznych, z kilkoma się też nie zgadzam z czego wynikały ciekawe wymiany zdań na szkoleniu „ebiznes w praktyce” :)), który radzi aby rosnąć w poziomie, a nie w pionie. Nie musisz mieć najlepszego sklepu z bielizną damską – wystarczy, że masz 10 niszowych sklepów na średnim poziomie. Bycie najlepszym jest trudne i wymaga zaangażowania sporych śródków :). Lepiej więc mieć więcej średnich sklepów niż jeden najlepszy w swojej branży :).

    P.S. dzięki 😉

    Odpowiedz
  4. Ja ze swojej strony niestety firmy IAI ze Szczecina nie mogę polecić jako rozwiązania dla początkujących.

    Oprogramowanie jest skomplikowane, wprowadzanie choćby najmniejszych zmian kosztowne (włączenie niektórych funkcji widocznych w panelu również), pozycjonowanie nowego sklepu jest utrudnione, częste są zmiany cennika (firma nie należy do najtańszych) i zniechęcający aż 3 miesięczny okres wypowiedzenia gdy zdecydujesz że to jednak nie to i chcesz zmienić dostawcę usługi.

    Rozwiązanie to można zatem polecić zaawansowanym e-handlowcom, posiadającym wiele sklepów już wypozycjonowanych i przynoszących dobry przepływ pieniężny, nie planujących zmian w raz postawionym sklepie w najbliższym czasie (chyba że na zmiany przeznaczy się osobny budżet). Będą mieć mniej pracy, bo wszystko w jednym panelu. No ale coś za coś.

    Dla startujących natomiast w e-biznesie odradzam IAI stanowczo. Najlepszym rozwiązaniem dla początkujących jest system typu klocki Lego, np. platforma istore.pl, czyli płacisz za to tylko co używasz, kolejne moduły możesz włączyć lub wyłączyć (i tylko za to co włączone płacisz), zaś nowe funkcje są włączane wszystkim użytkownikom w ramach już opłacanego abonamentu (można wyłączyć jak niepotrzebne). Zarządzanie sklepem jest dziecinnie proste i intuicyjne, przez co oszczędza się w codziennej pracy mnóstwo czasu.

    Swoje zdanie opieram na osobistych doświadczeniach zarówno z jedną firmą jak i z drugą.
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  5. Lena, masz rację pisząc, że ten soft jest trudny w obsłudze i że ciężko się doprosić o proste zmiany (np. na przeniesienie opisu produktu z jednego miejsca w drugie musiałem ostatecznie dodatkowo zapłacić za godzinę pracy grafika 😀 i czekać na to kilka dni). Niemniej jednak tak wielu funkcji nie daje chyba nikt, a do wszystkiego da się w końcu przyzwyczaić. Podoba mi się możliwość prowadzenia wielu sklepów w ramach jednego panelu, podoba mi się zarządzanie produktami i magazynami i wiele innych rzeczy. Nie jestem osobą, która chce raz zrobić sklep i zostawić i zdaje sobie sprawę z tego, że w przyszłości sporo nerwów stracę przy tej firmie :). Ale przekonało mnie do niej kilka rzeczy:
    – mój główny dostawca hurtowy do sklepu z bielizną robi u nich sklep i hurtownię dzięki czemu będzie możliwość automatycznej aktualizacji stanów magazynowych (na bieżąco),
    – wprowadzają niedługo api, które pozwoli mi ewentualne dodatki zlecać tańszym programistom, którzy będą mogli korzystać z danych zawartych w iai,
    – możliwość efektywnej pracy grupowej,

    …i wiele innych. Nie jest to na pewno tanie rozwiązanie i nie polecam go nikomu początkującemu. Ale myślę, że z czasem można doprowadzić do tego, że sklep będzie dokładnie taki jaki chcę i nie będę musiał codziennie korzystać z systemu komunikatów :).

    Odpowiedz
  6. Jestem tu nowy. Widzę że się rozpędziliście w sprawach informatycznych. A mnie w tym całym artykule interesuje jedna rzecz. Mianowicie: Ja wysyłam do klienta oryginał faktury, a kopię przechowuję wraz z paragonem fiskalnym. Tak wg. mnie powinno być wg ustawy o podatku VAT. Widzę że wspomniany Piotr Majewski radzi księgować tylko na podstawie raportu miesięcznego. Trochę mi „kopara opadła” bo moja księgowa księguje dziennie dużo faktur. Czy ktoś może mi to objaśnić bardziej szczegółowo? Chyba się zacznę tu udzielać bo warto 🙂

    Odpowiedz
  7. Lena – tak jak napisał Szymon, z tego co wiem, w wielu programach w ogóle nie można nic zmienić. Okres 3 miesięczny wypowiedzenia moim zdaniem to zaleta, masz stałość warunków, bo firma jest duża i pewna, więc masz zawsze 3 miesiące gwarancji stałości oferty. Zmian cennika naliczyłem 4, większość kosmetycznych. Z tego co widzę w archiwum cenników (http://www.iai-system.com/pricelist-details.phtml) zmiany były kosmetyczne typu dodanie nowych typów usług, a podwyżki przez rok nie przekroczyły 20% a więc mniej niż wzrosły ceny u konkurentów.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz