Czy w US and A jest inne google?

Nie wiem ilu z Was przegląda fora/blogi o SEO dla amerykańskich wymiataczy, ale ja czytając to wszystko mam czasem wrażenie, że mają oni całkiem inne google niż my i przejmują się kompletnie odmiennymi sprawami. Mówiąc w skrócie, jeśli spytamy tam kogoś o strategię seo to oprócz wiadomej optymalizacji dostaniemy takie info:

1. Dodawaj do dobrych katalogów, najlepiej płatnych.

2. Wymieniaj się linkami z konkurencją (są przecież do tego nawet specjalne programy, które automatycznie skanują witryny konkurencji i pomagają szybko wysłać im propozycję).

3. Pisz artykuły i zamieszczaj je  w serwisach do przedruku, aby inni userzy wstawiali je do siebie z Twoim linkiem.

4. Pod żadnym pozorem nie załatwiaj nietematycznego linka.

I teraz o ile punkt pierwszy w polsce jest stosowany, to już punkt drugi jest zazwyczaj nie do pomyślenia :). Punkt trzeci? Daje nam całą masę linków, głównie ze stron spamerów i naturalnie ze zduplikowanej treści. Punkt 4-ty – w PL coraz popularniejszy, ale raczej jako wsparcie (link to link, ale fajnie mieć kilka tematycznych) niż ważna zasada.

I teraz kiedy polski webmaster martwi się problemem duplicate content i dostaje filtry za byle co, jego amerykański kolega dostaje kilkaset linków z podstrony o identycznej treści i robi sobie czyste white seo :). Czy macie jakieś przemyślenia w tym temacie?

11 komentarzy do “Czy w US and A jest inne google?”

  1. Dokładnie… mentalność. To pokazuje tylko tyle, że jesteśmy jakimś innym, oryginalnym narodem 😀 I nie Google jest inne tylko jego użytkownicy oraz moderatorzy 🙂
    Niech ktoś spróbuje w Polsce wybić się do TOP3 przestrzegając tych 4 punktów na hasło inne niż „stokrotka na łące pod Krakowem” 😉 Życzę powodzenia 🙂

    Odpowiedz
  2. Wiadoma sprawa. Każdy woli postawić dmozika, wiki, podpiąć ten syf pod swl, niż napisać wartościowy artykuł, który kogoś zainteresuje i wrzucić na jakiś mocny sajt. Nie mówię już o mail/telefon do właściciela domeny z propozycją wymiany linkiem 😉 Aż za bardzo chcemy ułatwiać sobie życie, co jak widać nie wychodzi zawsze na dobre 🙂

    Warto stawiać w dłuższej mierze na jakość, a nie ilość. Dzisiejszy Gogiel to nie ten sam z 2005/06 roku. A co będzie za x lat?

    Odpowiedz
  3. Heh, to ja się chyba powinnam skupić na angielskim SEO, bo mnie te 4 punkty jak najbardziej odpowiadają 😉 Co do 3-go punktu to wymaga sporo cierpliwości, bo nie od razu zdobędzie się dzięki artom kilkadziesiąt linków.

    Na anglojęzycznych forach faktycznie skupiają się głównie na tym, jak zdobyć dobre linki. Oni w ogóle mniej się przejmują niektórymi sprawami niż my i kompletnie inaczej do nich podchodzą.

    Odpowiedz
  4. Teraz to w Polsce ludzie coraz częściej decydują się aby przejechać konkurencję swlem i załatwić jej w filtra niż pozycjonować swoje strony swlem. To jest nowy trend.

    Odpowiedz
  5. Wypowiem sie jako kompletny laik, ktory ma bardzo blade pojecie o tym jak działa algorytm page rank, dmozik, swl, co to jest SEO (no moze troche wiem…), ale za to z lubością studiujący od jakiegos czasu „TAO biznesu i zarządzania”… ale jesli trafie kulą w płot to sory… 😉

    Ad.1. nie wymaga komentarza.

    Ad.2. ciekawe, ze tego nie uzywacie , bo tak wnioskuje, z innych odpowiedzi i tonu samego posta na blogu. tu nie chodzi o mentalnosc tylko o czystą ekonomię – innymi słowy zdrowy rozsadek w mysleniu o psychologii zachowan konsumenta. jakby nie bylo ekonomia to nauka o spoleczenstwie i jego zachowaniach… 🙂 przeciez internet ma to do siebie, ze nie wystepuja w nim granice geograficzne, to prawda wrecz banalna, wszystko dzieje sie na ekranie w pzregladarce. ludzie , szczegolnie ta najbardziej atrakcyjna grupa docelowa wychowana juz w dobie internetu i komputerow (to wlasnie czyni ich atrakcyjna grupa docelowa w internecie, swoboda w poslugiwaniu sie komputerem i internetem) wie w zdecydowanej swojej wiekszosci jak szukac informacji, ofert, produktow etc etc i stosunkowo rzadko polega na jednym zrodle informacji, w szczegolnosci jesli mowimy o sprzedazy : kto dzis kupuje nie porównujac cen miedzy sklepami ??? w tej sytuacji odsylanie do strony konkurencyjnej nie jest niczym negatywnym dla wlsciciela strony odsylajacej, przeciez user jak chce to i tak ta konkurencje sobie namierzy (prawdopodobienstwo dosc duze) w googlach. jesli odsylasz do strony konkurencyjnej to co de fatco robisz ? pokazujesz sie , ze sie konkurencji nei boisz. tylko brak wartosci na Twojej stronie (pisze ogolnie, ale chodzi generalnie różnicowanie wzgledem konkurencji, pisalem w innym poscie do tego bloga o tym) powoduje, ze mozesz stracic klienta/usera. jesli oferujesz mu jakas wartosc ktora trafia w jego potrzeby to i tak do Ciebie wroci.
    jednym slowem : boisz sie konkurencji czyli jestes słaby, albo wydaje Ci sie ze jestes slaby i dlatego sie boisz. niestety ta druga postawa jest zdecydowanie dominujaca w polskim spoleczenstwie, brak pewnosci siebie, brak wiary w to , ze mozna zrobic cos dobrego, kompleksy polaczka etc etc

    Ad.3.sprawdzi sie jesli masz cos do powiedzenia. masz cos do powiedzenia jesli dysponujesz rzetelną wiedzą w temacie. jesli bazujesz na łapaniu akapitów z różnych blogów/stron – sory, nie oferujsz unikalnej wartosci, tylko wtórne kompilacje – oczekujsz , ze ktos sie tym zainteresuje ? nie jest to łatwe, napisać coś co ludzi zainteresuje i zaczna cytować – ale dlatego też wartosciowych blogow w polskim necie jest tyle ile jest… (mam na mysli blogi tematyczne, nie spazmy emocjonalne nastolatek/ków, tam sie licza inne „wartosci” 😉 )

    Ad.4.jesli dobrze rozumiem co to jest „nietematyczny link” – czyli aby byl link, nawet ze strony/katalogu w zupelnie innym temacie … to sory to jakas porazka jest, pokazuje, tylko ubogosc zawartosci i nieumiejetnosc wypracowania czegos punktami 2 i (szczególnie)3. z drugiej strony nie dziwi, ze taka metoda kroluje bo … nie wymaga ani wysilku w dodawanie wartosci do strony, ani pisania ciekawych artykułów (za tym stoi praca w postaci nauki, research jakis etc) , po prostu jest łatwa…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz